aaa4
Dołączył: 08 Wrz 2017
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:00, 08 Wrz 2017 Temat postu: |
|
|
Byl sam srodek nocy, a ja wkraczalam na niebezpieczne tereny. To byl moj cholerny blad. Bezposrednio po serii telefonow, Alcide i Furnan doszli do porozumienia co do miejsca spotkania. Mogliby usiasc naprzeciwko siebie przy stole, a ich ludzie zaraz za nimi. Odnaleziono by pania Furnan, a para ponownie moglaby sie polaczyc. Kazdy bylby zadowolony, albo przynajmniej mniej wrogo do siebie nastawiony. I nie byloby mnie w poblizu.
Teraz jednak stalam przy opuszczonym biurze w Shreveport, w miejscu, w ktorym odbyly sie wybory na przywodce stada. Przynajmniej byl ze mna Sam. Bylo ciemno, chlodno, a wiatr targal moimi wlosami. Posuwalam sie na przod noga za noga, zalezalo mi na tym, aby to sie wreszcie skonczylo. Choc Sam nie byl tak niecierpliwy jak ja, moglam stwierdzic, ze czul to samo co ja.
To byla moja wina, ze sie tutaj znalazl. Kiedy zaciekawila go cala ta sprawa z wilkolakami, musialam mu powiedziec prawde. Ostatecznie, gdyby ktos wszedl do Merlotte's i probowal mnie zastrzelic, Sam powinien wiedziec, dlaczego jego bar jest podziurawiony. Probowalam wyperswadowac mu pomysl pojscia ze mna, ale ostatecznie bylismy tutaj razem.
Moze oklamuje sama siebie. Moze po prostu potrzebuje przyjaciela, kogos zdecydowanie po mojej stronie. Moze bylam po prostu przerazona. Wlasciwie to nie "moze".
Noc byla rzeska i oboje bylismy ubrani w przeciwdeszczowe kurtki z kapturami. Nie to, ze potrzebowalismy tych kapturow, ale gdyby zrobilo sie nieco chlodniej, moglibysmy byc za nie wdzieczni. Na opuszczonym parkingu panowalo ponure milczenie. Stalismy przy magazynie firmy, ktora planowala zaladunek czegos duzego. Wielkie, rozwijane, metalowe drzwi ciezarowki w blasku swiatel wygladaly jak duze, swiecace oczy.
Wlasciwie to dzisiaj wokol nas bylo wiele duzych i swiecacych oczu. Negocjowaly ze soba druzyny Sharks i Jets. Oj, przepraszam, wilkolaki Furnana i wilkolaki Herveauxa, oba stada mogly dojsc do porozumienia lub tez nie mogly. I w samym srodku tego znajdowali sie: Sam, zmiennoksztaltny i Sookie, telepatka.
Z polnocy i poludnia naplywaly do mnie ciezkie mysli wilkolakow, obrocilam sie do Sama i powiedzialam z glebi serca:
-Nie powinnam pozwolic ci przychodzic tu ze mna. Nie powinnam byla otwierac ust.
Post został pochwalony 0 razy
|
|